Zapomniane nuty
Kilkadziesiąt lat przeleżała ukryta na strychu jednego z białostockich domów Partytura kantaty narodowego kompozytora Belgii Alberta Dupuis z początku XX wieku.
Zapis nutowy dzieła przez lata przeleżałby pewnie nieznany, gdyby nie fakt, że właściciel jednego z drewnianych białostockich domów jakiś czas temu postanowił go rozebrać. Trafiło ono ostatecznie do Dyrektora Opery i Filharmonii Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego.
- Okazało się, że pochodząca z 1929 roku partytura wraz z dołączonym do niej listem, to utwór narodowego kompozytora Belgii Alberta Dupuis. Kantata żałobna na baryton, chór męski i orkiestrę, dedykowana burmistrzowi Liege, to jedyny istniejący na świecie egzemplarz tego utworu, którego od lat poszukują spadkobiercy kompozytora - opowiada dyrektor.
Wszystkich nurtuje tylko jedno pytanie: jak i kiedy unikalna partytura trafiła do Białegostoku?
- Wiadomo, że kompozytor nigdy w Białymstoku nie był, więc partyturę musiał ktoś tu wraz z frontem niemieckim przywieźć - domniemuje dyrektor filharmonii.
Podobnego zdania jest historyk prof. Adam Dobroński, choć nie wyklucza, że utwór trafił do Białegostoku w innych okolicznościach:
- Wariantów jest kilka. Po pierwsze, emigracja zarobkowa z Białegostoku do Belgii funkcjonowała już przed wojną. Po drugie, wiadomo, że w Białymstoku w tamtych latach gościły zespoły z Belgii, więc ktoś z muzyków mógł ją tu przypadkowo zostawić. Najbardziej prawdopodobna jest jednak wersja trzecia. Że dzieło trafiło tu za sprawą niemieckiego oficera, który barbarzyńsko zagrabił nuty - mówi prof. Dobroński.
Gazeta Wyborcza